Archanioł dojeżdżał na krakowski Rynek cztery lata, a od ośmiu miesięcy mieszka w Krakowie. Nazywa się Marek Pacyna pochodzi z Bytomia i skończył katowicką szkołę teatralną. Strój Archanioła powstawał w przerwach między pracą, a szkołą lub po pracy. Dlaczego postać, która strzeże mieszkańców Krakowa nie jest zwykłym aniołem?
- Zawsze robię duże rzeczy, pracuję w agencji eventowej, dlatego pomyślałem sobie dlaczego miałbym być zwykłym aniołem? Jeśli już być aniołem to najlepiej Archaniołem - wyjaśnia Marek.
Archanioł bardzo lubi swoją pracę. Bezkarnie może podglądać sceny z życia. Widzi jak syn, który przyjechał z zagranicy wita się z matką, jak zakochani trzymają się za ręce.
Archanioł chce skłaniać ludzi do myślenia. O czym? - Do zatrzymania się na chwilę w tym biegu, jaki narzuca życie - wyjaśnia. Do Archanioła przychodzą dzieci, wrzucają pieniążek i z wahaniem wyciągają rączkę po wylosowany bilecik z receptą na życie. Archanioł ten moment najbardziej lubi. Dzieci wahają się i walczą z własną nieśmiałością, aż w końcu dostają bilecik. Okazuje się, że tak naprawdę bileciki przeznaczone są dla rodziców.
Sama też dostałam taki bilecik i postanowiłam go przeczytać w tajemnicy przed Archaniołem. Gdy już się z nim pożegnałam i byłam pewna, że zniknęłam z jego pola widzenia, wyciągnęłam bilecik z torebki: "Bądź takim człowiekiem, jakiego chciała byś spotkać na swojej drodze" - przeczytałam. Ładne, prawda?
Am
Reklama