Wyszarpała medal w ostatniej chwili
Zwolińska w półfinale wykorzystała swój spryt i siłę, szybko objęła drugą pozycję w wyścigu i nie oddała jej do końca. Na olimpijskim torze w Penrith koło Sydney w crossie zwyciężyła wicemistrzyni olimpijska z Paryża Angele Hug z Francji, a druga była jej rodaczka Camille Prigent. Polka w czteroosobowym finale wyprzedziła Hiszpankę Maialen Chourraut.– Chyba przyzwyczaiłam mój team do złotych medali, bo z brązowego nikt się już tak nie cieszy – rzuciła 26-latka z Nowego Sącza. – Ale jestem zmęczona. Zostawiłam wszystko na tym torze. W finale wyszarpałam medal w ostatniej chwili, bo co prawda jechałam trzecia, ale Hiszpanka powoli mi go zabierała. Wykorzystałam to, że byłam dobrze przygotowana, ale gasłam im było bliżej finału. To był ciężki dzień, spałam wczoraj zaledwie kilka godzin po emocjach, związanych z medalami w slalomie. Wstałam spięta i nie wiem, jak to wyciągnęłam, jeszcze w kayak crossie. Jestem przeszczęśliwa i dumna jeśli faktycznie jako pierwsza zdobyłam trzy indywidualne medale MŚ na jednej imprezie. Teraz czas na urlop, ale krótki, bo po tygodniu wolnego się nudzę. W listopadzie wracam do roboty – zakończyła kajakarka, będącą jednocześnie żołnierzem Wojska Polskiego. Dzięki trzem medalom Zwolińskiej Polska w klasyfikacji generalnej mistrzostw zajęła trzecie miejsce, ustępując jedynie Niemcom i Czechom.
Polaczyk bez problemów poradził sobie z rywalami wygrywając wyścig, a podobny scenariusz (mimo słabszego początku) zaprezentował Kuchno. Niestety odpadł Brzeziński, który połamał wiosło i bez walki dokończył wyścig.
W ćwierćfinale odpadł Kuchno, który zyskał jednak bezcenne doświadczenie podczas kolejnej wielkiej imprezy. Polaczyk nie dał rady rywalom i przyjechał na trzecim miejscu, kończąc zmagania na ¼ finału.





















