"Od rana 13 czerwca zaczęto nas wyprowadzać i wywozić małymi grupkami, opróżniając cele więzienne. (...) Mieliśmy rzekomo jechać do Rzeszy na roboty rolne. Może to i lepiej, choć niedobrze, że z dala od swoich zastanie nas koniec wojny. (...) Następnego dnia załadowali nas do wagonów pasażerskich specjalnego pociągu. (...) Dojechaliśmy do stacji Auschwitz. Jedziemy dalej. Szyny zardzewiałe. Pociąg przesuwa się powoli. Zgrzyta. Nagle: Raus! Krzyki, huk pośpiesznie odmykanych drzwi. Zaczęło się! Wrzaski, krzyski, bicie, szczekanie psów! Na placu z drugiej strony ustawione karabiny maszynowe, a przy nich umundurowani żołnierze leżący na ziemi. Bicie, a głównie tych, co podnoszą kapelusze z ziemi.”
Józef Stós staje się numerem 752. Jest ciężko chory. Udaje mu się przeżyć tylko dzięki pomocy kolegów. 29 października 1944 roku został przeniesiony do KL Sachsenhausen, następnie do KL Buchenwald. Ewakuowany szedł w konwoju pieszym do Dessau-Roeslau. Płynął Łabą na barkach "berlinkach". Po nieudanych próbach zatopienia barek przez eskortujących ich Niemców, kieruje ucieczką około 50 osób.
Po wojnie wraca do rodzinnego Okocimia. Zostaje architektem. Mocno angażował się w działalność społeczną mającą na celu upamiętnienie historii Auschwitz. Był założycielem Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Rodzin Oświęcimskich. Został odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.
Zmarł 14 czerwca 2016 roku i spoczął na cmentarzu parafialnym w rodzinnym Okocimiu koło Brzeska.
Cześć Jego pamięci!
W tym roku, dokładnie 14 czerwca będziemy obchodzić 85 rocznicę pierwszego transportu Polaków do KL Auschwitz. W transporcie tym znajdowali się uczniowie gimnazjum, studenci czy wojskowi. Nie zabrakło również nauczycieli, architektów, artystów, malarzy, czy rzeźbiarzy. Byli także sportowcy oraz przewodnicy górscy.
Sebastian Śmietana