Organizatorzy zapewnili dwa dni naprawdę świetnych pokazów. Nie brakowało atrakcji na ziemi jak i w powietrzu. Podczas imprezy prezentowano różnego rodzaju pojazdy militarne od czołgów po wyrzutnie rakiet, ale również broń oraz samoloty i śmigłowce. Program był bardzo napięty, a akcja działa się jednocześnie na ziemi jak i w powietrzu i niestety nie dało się być w dwóch miejscach na raz.
W Ostrawie nie zabrakło również polskich akcentów. Na ziemi pojawili się policjanci z Katowic, którzy prezentowali razem z Czechami odbijanie zakładników, był pokaz tłumienia zamieszek kiboli. Swój sprzęt prezentowała również służba celna, a na niebie pojawiły się uwielbiane szczególnie przez turystów nasze Su-22.
Sporą atrakcją tegorocznego święta sojuszu był pokaz tankowania w powietrzu. Jako cysterna nad pasem leciał C-135, a próbę tankowania podjął JAS-39 Gripen. W locie pokazał się również największy bombowiec świata B-52.
Oczywiście nie zabrakło również F-16, które latały w barwach Tureckich i Holenderskich. Tym razem, dużo lepszy pokaz zaprezentował Turek, który latał bardzo nisko i dynamicznie. Na niebie pojawił się jeszcze francuski Mirage, słowackie Migi oraz austriacki Eurofighter Typhoon.
W tym roku do Ostrawy dotarli również akrobaci z Wielkiej Brytanii. Mowa o Red Arrows. Dla mnie była to “wisienka na torcie”. Ich 20-minutowy pokaz oglądało się z wielką przyjemnością. Niskie loty, mijanki i przede wszystkim kolory jakie zostawiali na niebie robiły ogromne wrażenie. W zeszłym roku członkowie Red Arrows do Ostrawy nie dotarli z powodu wypadku jaki miał miejsce kilka dni przed imprezą.
Dni NATO to obowiązkowa impreza każdego fana lotnictwa. To co pokazali w tym roku Czesi, stawia poprzeczkę wysoko innym organizatorom takich pokazów lotniczych. Dziewięć godzin świetnego latania i pokazów naziemnych jest w stanie nacieszyć oczy chyba każdego, od dziecka po osobę dorosłą.
Tekst i zdj. Michał Adamowski
Reklama