Zobacz więcej
Zatwardziałość serc Izraelitów, jak podkreślił metropolita, trwała aż do czasów Chrystusa, o czym mówi dzisiejsza Ewangelia, kiedy Żydzi oskarżyli Jezusa o to, że w imię Belzebuba wyrzucił złego ducha z niemego człowieka.
- Trudno sobie wyobrazić większe bluźnierstwo, jakie można skierować przeciw Chrystusowi. Jak można oskarżyć Bożego Syna o to, że działa mocą złego ducha? (...) Problem Chrystusa od samego początku, kiedy nauczał pod dzień dzisiejszy, i tak pewnie będzie do skończenia świata, to problem uznania, że to czego On nauczał i co czynił, czynił w imię Boga i mocą Boga - mówił arcybiskup.
Metropolita nawiązał także do słów Jana Pawła II, które wypowiedział u progu swojego pontyfikatu: otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi. A dlaczego trzeba się otworzyć na Chrystusa? Tu arcybiskup kontynuował nawiązanie do papieża Polaka, który mówił, że żeby zrozumieć siebie trzeba mieć klucz, a tym kluczem jest Jezus Chrystus.
- Jeżeli Chrystus jest kluczem do zrozumienia nas samych, naszych nadziei, oczekiwań, cierpień, radości, upadków, powstawań, nadziei na wieczność, jeśli Chrystus jest kimś takim, to jasną rzeczą jest, że ciągle na nowo musimy otwierać się na Niego dla naszego dobra, dla dobra innych, a także całej wspólnoty Kościoła. Dla dobra świata, któremu musimy jako chrześcijanie mówić: jest Boży Syn Jezus Chrystus.
Na zakończenie homilii arcybiskup mocno podkreślił, że życie z Chrystusem jest gwarantem i warunkiem naszego szczęścia.
- Nie uda się nasze życie, jeśli będziemy poza Chrystusem. Nie osiągniemy pełni swego człowieczeństwa, jeśli będziemy żyli, jakby Chrystusa nie było. Musimy być z Nim. (...) Jeśli jesteśmy z Chrystusem, jesteśmy z Życiem i za życiem. Jeśli z Chrystusem nie jesteśmy, odsłania się przed nami otchłań kłamstwa, przewrotności, zła i tego zacietrzewienia, przed którym przestrzegają nas dzisiejsze czytania mszalne.
Justyna Walicka, zdj. Joanna Adamik