Piątek, 19 kwietnia | Imieniny: Adolfa, Tymona, Pafnucego
01.11.2013 | Czytano: 78

Himalaista, Jacek Żyłka Żebracki uhonorowany za osiągnięcia i promocję Szczawnicy

SZCZAWNICA. Podczas sesji Rady Miasta, Jacek Żyłka – Żebracki został uhonorowany statuetką i upominkami ufundowanymi przez miasto w dowód uznania dla jego pracy trenerskiej i promowania miasta w kraju i zagranicą.

Jacek Żyłka – Żebracki, szczawniczanin, nauczyciel wf w Gimnazjum im. ks. prof. J. Tischnera, trener dzieci i młodzieży w kajakarstwie górskim KS „Pieniny”. I nadal nie byłoby wiadomo, że wspinaczka po górach jest jego pasją, gdyby nie ostatnia wyprawa w Himalaje, a konkretnie próba zdobycia jednego z ośmiotysięczników Dhaulagiri w Himalajach. Wyprawę zorganizował Polski Związek Alpinizmu.

Żebracki wspinał się w Tatrach, Alpach, Kaukazie, Pamirze i Tien Shan. W skialpinizmie reprezentował Polskę na Mistrzostwach Świata i na Mistrzostwach Europy. Do jego sportowych osiągnięć należą m.in. Puchar Polski x 2, II miejsce w Pucharze Europy Środkowej.

Jacek Żyłka Żebracki jest bardzo skromnym człowiekiem, jego podopieczni zdobywają pierwsze sukcesy w zawodach kajakowych. Możliwe, że znajdzie się jego następca, któremu zaszczepi bakcyl alpinizmu i himalaizmu.

Na sesji zaprezentował na pokazie multimedialnym zdjęcia z wyprawy na Dhaulagiri. Jego opowieść o wyprawie była fascynująca. Tak naprawdę dopiero, gdy się słucha podróżnika na żywo i wsparte jest to jeszcze filmami bądź fotografiami, człowiek zdaje sobie sprawę z trudności i wielkiego wysiłku, a także logistycznego przygotowania w zdobywaniu ośmiotysięczników.

- Gdy już osiągnęliśmy wysokość ponad 7 tys. metrów, nagle załamała się pogoda i trudno było w tych warunkach iść dalej. Musieliśmy przeczekać to najgorsze, co może spotkać podczas wyprawy himalaistę – niesprzyjającą pogodę. Wiatr – co widać na zdjęciach, był bardzo silny i porywisty. Trójka himalaistów z innej wyprawy, gdzie był też Polak, próbowała zdobyć szczyt w tych ekstremalnych warunkach – ale i oni musieli zawrócić po 300 metrach wspinaczki. Nie ryzykowaliśmy, opuściliśmy ostatni obóz i na tym wyprawa się zakończyła.

Tekst i zdj. Stanisław Zachwieja

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Partnerzy malopolskaonline.pl