Czwartek, 25 kwietnia | Imieniny: Jarosława, Marka, Elwiry
10.03.2022 | Czytano: 170

Czas na test wytrwałości - działania na granicy Polsko-Ukraińskiej relacjonują wolontariusze Polski 2050

W ostatnich dniach każdy z troską patrzy na uchodźców, którzy codziennie przekraczają granicę Ukrainy. Są i tacy, którzy działają, by w tym traumatycznym momencie migranci czuli się otoczeni opieką, by byli bezpieczni.

Na granicy pomagają też mieszkańcy Małopolski. Wolontariusze Stowarzyszenia Polska 2050 Małopolskie, którzy niedawno wrócili z obszarów podgranicznych, relacjonują tamtejszą sytuację.

Bezgraniczna solidarność
Namioty z pomocą medyczną, odzieżą i ciepłymi posiłkami. Na przejściach granicznych fundacje, stowarzyszenia i prywatni ludzie działają cały czas, by uchodźcy mogli posilić się, ogrzać i zakosztować ludzkiej życzliwości. Wolontariusz Jarek działał tam przez parę dni. Tak komentuje zastaną sytuację: „Punkt pomocy to przede wszystkim ludzie. Zjechały się ekipy z całej Polski, różne organizacje NGO, koła gospodyń - jednym słowem wiele różnych światów. Działamy jak zgrany zespół, poziom organizacji i współpracy nieosiągalny dla najlepszych firm. Każdy miał poczucie, że możemy na sobie polegać".

Stowarzyszenie Polska 2050 - w którym działa Jarek - w Zosinie dba o bieżące potrzeby uchodźców: dostęp do internetu, telefon do bliskich, ciepłą odzież. Mieli wózki dla mam z dziećmi i rozgrzewającą zupę w olbrzymich kotłach. Za zupę odpowiedzialny był Paweł. Ma wprawę, od lat, co tydzień rozdaje w Krakowie zupę osobom w kryzysie bezdomności. Poproszony o opisanie namiotu Stowarzyszenia Polska 2050 wylicza: „Jesteśmy Małopolska, Mazowieckie, Śląskie, Zachodniopomorskie, Kujawsko-Pomorskie. Można do naszego namiotu zachodzić i się trochę ogrzać, bo mamy mały piecyk, mamy też ubrania, które można wziąć, misiaki dla dzieci, jakieś zabawki. Przygotowaliśmy też dużo jedzenia”.
Kolejnych wolontariuszy Polski 2050 spotkać można też w miejscach takich jak Dołhobyczów, Horodło, Hrubieszów. Tam wspierają punkt recepcyjny organizując transport i nocleg dla uchodźców. Do tego punktu trafiają uchodźcy, na których na granicy nikt nie czeka. „Dostają pomoc, ciepły posiłek, mogą odpocząć. Ale to tutaj pojawia się pytanie: co dalej? I nie zawsze jest odpowiedź” - komentuje Jacek.
Pięć dni na dworcu w Przemyślu spędziła Monika. Przywiozła transport darów, które zebrała w rodzinnych Słomnikach i została, by pomagać. Na przemyski dworzec trafiają pociągi z Odessy i Lwowa.
„Jeden pociąg to 2,5 tysiąca osób. Dziennie przyjeżdżało od 5 do 15 pociągów. Osoby wypuszczane są z pociągu na tury” - relacjonuje wolontariuszka. „Pasażerowie jednego pociągu opuszczają go przez 3 godziny. Jadą zaś średnio 20-30 godzin”.
Monika jeździła busem transportującym osoby z dworca do miejsc noclegowych. Dużo jej pasażerów było dziećmi, stąd bus został przemianowany na misiobus. Każdy z małych pasażerów na wejściu otrzymywał misia, batonik i soczek, by się lepiej poczuć. Wolontariuszka pomagała też obładowanym kobietom nosić torby lub dzieci na rękach - by się nie zgubiły w tłumie podróżnych.
Spytana o to co ją poruszyło, odpowiada: „O 3 w nocy, gdy na dworzec wjeżdża pociąg, słychać głównie płacz dzieci”.

Troska o najmłodszych
W piątek 4.03.2022 wolontariusze Stowarzyszenia Polska 2050 Małopolskie i Happy Kids pomagali w przeprowadzeniu ewakuacji 800 dzieci z ukraińskich domów dziecka z Charkowa, Odessy i Wołynia. Po przekroczeniu granicy w Dorohusku dzieci zostały zaopatrzone w prowiant i rozlokowane w autokarach.
Tak sytuację w Dorohusku relacjonuje wolontariusz Wiktor: „Tutaj sytuacja jest dość chaotyczna, ale wydaje się być generalnie pod kontrolą, widać w miarę sprawne działanie służb i ogromną pracę wolontariuszy rozmaitych organizacji, które wydają się super ze sobą współpracować - sami działaliśmy momentami ręka w rękę z PAH, harcerzami i Caritasem”.

Jacek dodaje: „Akcja trwała 18 godzin, cały czas na nogach, dzień i noc na pełnych obrotach. Autokar za autokarem: przesiadka, dokumenty, bagaże, jedzenie, toaleta. Dzieciaki były bardzo dzielne, miały za sobą długą drogę, niektóre pod eskortą wojska szły wiele kilometrów przez las. Na koniec zbijamy piątki, przytulamy się, uśmiech i w drogę. Dzieci odjeżdżają, my płaczemy, ale żeby nikt nie widział i trzeba krótko, bo przyjeżdża następny autokar”.
Wiktor wspomina nastroje panujące wśród dzieci: „To, co zrobiło na mnie największe wrażenie to ich generalnie pozytywne podejście do całej sytuacji i spora energia, którą zachowały mimo stresu i kilkudziesięciu godzin podróży”.

Wolontariusze w całej Małopolsce to więcej możliwości
Polska 2050 Małopolskie łączy osoby uchodźcze z tymi, którzy oferują nocleg. Sieć wolontariuszy w całej Małopolsce to większe możliwości noclegowe. Członkowie Stowarzyszenia działają w wielu gminach, mogą więc zakwaterować migrantów też w mniejszych miejscowościach województwa. Dzięki nim dach nad głową znajdują takie osoby jak Ira i Ludmiła, które z 2 dziewczynkami (14 i 8 lat) i rocznym Wową uciekły ze schronu z Kijowa. „Były tylko w dresach wojskowych i z 2 reklamówkami. Ktoś po drodze dał im wózek” - wspomina Jarek - członek kawalerii ochotniczej RP - „Znajomy z kawalerii zadzwonił, że w zajeździe między Wieliczką a Niepołomicami są dwie kobiety z dziećmi, które nie wiedzą co ze sobą zrobić”. Gdy mężczyzna przyjechał, by je odebrać, z płaczem rzuciły się mu w ramiona, wzruszone, że ktoś się nimi zajął. Mają teraz własny pokój, dostały ubrania, starsza córka ma talent plastyczny, otrzymała więc przybory malarskie.
Wolontariusze organizują zbiórki rzeczowe i finansowe, pomagają w doposażaniu mieszkań dla rodzin, które opuściły Ukrainę, organizują transport, tłumaczenia.

Poproszony o podsumowanie działań Polaków Jarek mówi: „Egzamin z pomocy zdajemy na razie bardzo dobrze. Czas na test w wytrwałości!! Znacznie trudniejszy!”.


Źródło mat. prasowe

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Partnerzy malopolskaonline.pl