Piątek, 19 kwietnia | Imieniny: Adolfa, Tymona, Pafnucego
02.05.2023 | Czytano: 319

Byliśmy w Bramie w Gorce. Dojazd tam to wyzwanie.

Dojazd to największy mankament nowo otwartej atrakcji w Waksmundzie. Kiedy jedziemy na narty albo na termy na Podhalu, to z reguły za parkingi nie musimy płacić. Inaczej jest w tym przypadku. Czteroosobowa rodzina za pozostawienie samochodu na parkingu i dojechanie do atrakcji busem oraz powrót musi się liczyć z wydatkiem rzędu 100 złotych. Do tego dochodzą koszty biletów wstępu.

W niedzielę 30 kwietnia w Waksmundzie została otwarta pierwsza na Podhalu ścieżka w koronach drzew „Brama w Gorce”. Dziś przeżyła oblężenie. Odwiedziło ją kilka tysięcy turystów.

W poniedziałek 1 maja sprawdziłam, jak wygląda dojazd do atrakcji, ponieważ ta kwestia poruszana była najczęściej w komentarzach na Podhale24. Wiele osób szukało informacji o tym, gdzie można zaparkować, czy na miejsce trzeba iść pieszo i jak daleko od parkingu. Postanowiłam sprawdzić, jak to wygląda od strony Waksmundu. Od strony Nowego Targu i Długiej Polany droga została zamknięta około południa, z powodu paraliżu komunikacyjnego.

Na parkingu miejsc brak

Około godz. 14 ruszam w kierunku Waksmundu. Nawigacja Google informuje mnie, że „Parking Brama w Gorce” jest przy ulicy Kościelnej. Dojeżdżam około godziny 14.30 i nie ma wolnych miejsc. Uprzejma pani z obsługi parkingu radzi zaparkować naprzeciwko szkoły. Jadę więc dalej, zgodnie ze wskazówką. Parking urządzony jest na nieutwardzonym terenie na łące. Kiedy spadnie deszcz, parkowanie raczej może tu być utrudnione.

Miejsca wolnego jest sporo. Pani, która kieruje samochodami na wjeździe, informuje mnie, że zapłacić trzeba na parkingu przy Kościelnej, ponieważ nie ma ona możliwości wydrukowania paragonu. Pieszo wracam więc na parking przy Kościelnej, oddalony około 300 metrów od szkoły. Płacę 20 złotych - zgodnie ze stawką widoczną na tablicy parkingowej – i dostaję paragon.

Parking naprzeciwko szkoły w Waksmundzie.

Na parkingu przy Kościelnej od obsługi dowiaduję się, że „Brama w Gorce” oddalona jest o 4 kilometry. Dalej nie można już jechać samochodem, trzeba zostawić tutaj. Można stąd dojechać busem, albo „ciuchcią”, czyli traktorem, który został przystosowany do przewożenia turystów i stał się atrakcją dla dzieci. Ale za dojazd trzeba zapłacić 10 zł od osoby w jedną stronę. - Bo wie pani, nie każdy później chce wracać busem, a woli pieszo – tłumaczy mi pani z obsługi. Pracownicy chętnie udzielają informacji, wyjaśniają, cierpliwie odpowiadają na pytania turystów. Dowiaduję się, że ciuchcia odjeżdża co półtorej godziny. A na busa trzeba poczekać, aż wróci, bo pojechał właśnie z turystami do góry.

W międzyczasie przychodzi sześć osób dorosłych z dziećmi. Pytają o dojazd do ścieżki. Decydują się na skorzystanie z busa. - Za dzieci też trzeba płacić 10 złotych? - pyta jeden z rodziców. - Jeśli dziecko można wziąć na kolana, to nie – odpowiada parkingowa.

Sumując koszty parkowania i dojazdu busem, wychodzi nam niemała kwota. Przykładowo, czteroosobowa rodzina musi zapłacić za wszystko 100 zł – 20 zł za parking i 20 zł od każdej osoby za dojazd w obie strony. Do tego trzeba doliczyć bilety wstępu – normalny 65 złotych, dla dzieci w wieku 3-14 lat - 50 zł albo rodzinny 4-osobowy - 180 zł. 

Z parkingu do Bramy w Gorce można dojechać ciuchcią albo busem.

Droga jest wąska

Na busa czekałam 20 minut. Ze mną wsiadają tylko dwie osoby. Kierowca uprzejmie pyta, czy możemy jeszcze chwilę poczekać z odjazdem. Zgadzamy się. Po chwili dosiada się jeszcze dwóch pasażerów i ruszamy.

Droga dojazdowa do Bramy w Gorce jest wąska. Najpierw jedzie się asfaltem. Później na sporym odcinku droga jest kamienista. Co jakiś czas słychać, jak kamienie uderzają o nadwozie busa. Następnie znowu asfaltowa.

Pusty parking tuż przed Bramą w Gorce. Tutaj turyści nie mogą wjeżdżać.

Drogą maszeruje wielu turystów, rodzin z dziećmi. Jadą rowerzyści. A pomiędzy nimi przeciskają busy. Niewątpliwie brakuje miejsca do swobodnego spacerowania. Za każdym razem turyści muszą zejść z drogi, aby mogły przejechać busy i ciuchcia.

Nie żałuję, że skorzystałam z transportu. Droga pnie się cały czas w górę i jeśli ktoś zdecyduje się na pójście na piechotę, trzeba przygotować się, jak do górskiej wędrówki. Mieć odpowiednie obuwie (widziałam panie w balerinach i szczerze im współczuję) i prowiant, zwłaszcza gdy idziemy z dziećmi. Trzeba też wziąć pod uwagę to, że jeśli dzieci przejdą pieszo 4-kilometrową trasę, pod górę, mogą już być mocno zmęczone.

Atutem pieszej wędrówki z Bramy w Gorce na parking są z pewnością piękne widoki na Tatry.

Podróż busem zajmuje około 10 minut. Po drodze mijamy duży wyasfaltowany parking, ale jest on pusty. Zresztą i tak w to miejsce nie można dojechać. Na początku drogi jest znak z zakazem wjazdu, który nie dotyczy tylko mieszkańców.

Dojeżdżamy niemal pod samo wejście Bramy w Gorce. Widok ścieżki robi wrażenie. Ale budynek z kasami wygląda jeszcze jak w trakcie budowy. I to może trochę rozczarować tych, którzy liczą na efekt „wow” na wejściu.

Do kasy długa kolejka

Jedna z turystek, która jest już blisko okienka, mówi mi, że czeka już 45 minut, żeby kupić bilet. Rezygnuję więc ze stania w kolejce. Idę dalej, żwirową, leśną drogą pod ścieżką w koronach drzew. Drewniane konstrukcje nad głową są imponujące. Osoby z lękiem wysokości mogą mieć problem z pokonaniem całej trasy.

Kolejka do kasy.

Dalej, po lewej stronie mijam czynną kawiarnię. Czysto i schludnie. Tłumów nie widać. Znalezienie wolnego stolika nie stanowi problemu. Plusem jest to, że turyści mogą skorzystać tutaj z bezpłatnych toalet.

Mijam też plac zabaw, do którego obowiązuje wstęp za opłatą. Spółka Brama w Gorce, oprócz ścieżki reklamuje pawilon edukacyjny. Można do niego wejść ze ścieżki, z biletem wstępu.

Po spacerze wracam na plac, z którego odjeżdżają busy. Niestety, nie znalazłam informacji z rozkładem jazdy. Nie ma też nikogo z obsługi. Czeka za to sporo osób, które chcą wracać na parking. - Te busy jeżdżą mega rzadko – komentuje jeden z turystów i z grupą znajomych ruszają w dół pieszo.

Turyści w tym miejscu czekają na busy. W tle jeszcze nie gotowy budynek, w którym są kasy.

Po kilku minutach podjeżdża 9-osobowy bus i zabiera oczekujących. Ale zostaje jeszcze spora grupa. Na podstawie ich liczby oceniam, że nie zmieszczę się do następnego busa, ani do kolejnego. Decyduję się więc na pieszą wędrówkę. Dopiero po 20 minutach marszu mija mnie pierwszy powrotny bus. Gdzieś w połowie drogi jedzie w górę traktorowa „ciuchcia” z turystami.

Po 50 minutach pieszej wędrówki wracam na parking.

Wnioski

Podsumowując – jeśli zdecydujemy się na wycieczkę do Bramy w Gorce, warto, mimo dodatkowych kosztów, rozważyć dojazd busem albo ciuchcią. Droga, zwłaszcza na początkowym odcinku jest bardzo stroma i wymagająca. Ktoś, kto nie jest wprawiony w górskie wędrówki, może nie dać rady. Idąc z dziećmi, może się okazać, że po pewnym czasie, trzeba będzie zawrócić. Starsze osoby też mogą mieć problem z pokonaniem 4-kilometrowej trasy.

Warto podkreślić na koniec, że dużą zaletą na wstępie wycieczki jest miła obsługa zarówno na parkingu jak i w busie.

Monika Para-Miśkowiec

Ścieżka robi wrażenie.

Plac zabaw.

Wieża widokowa.

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Partnerzy malopolskaonline.pl