Czwartek, 28 marca | Imieniny: Anieli, Renaty, Kastora
05.09.2013 | Czytano: 66

Była kontrola, ale nadal nie ma decyzji ws. złamania ustawy śmieciowej przez gminę Czorsztyn

MANIOWY. Gminę skontrolowała Wojewódzka Inspekcja Ochrony Środowiska. Grozi jej kara do 50 tys. zł.

Gmina Czorsztyn, jako jedna z nielicznych gmin w kraju, a jedyna w Małopolsce, nie przeprowadziła przetargu na wywóz śmieci, jak każe ustawa śmieciowa obowiązująca od 1 lipca tego roku. Powodem braku przetargu były wcześniej podjęte zobowiązania gminy w realizacji projektu unijnego na zakup sprzętu komunalnego do wywozu śmieci. Gdyby gmina zrezygnowała z realizacji projektu nałożona byłyby na nią kara finansowa sięgająca 1 miliona złotych, co mogłoby doprowadzić gminę do poważnych problemów w równowadze budżetowej. Kara za niedostosowanie się do ustawy może wynieść od 10 do 50 tys. złotych. To w porównaniu z tą unijną nie jest ona duża. Do końca realizacji i całkowitego rozliczenia projektu pozostało 3 i pół roku.

- Jesteśmy po kontroli Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska Delegatura w Nowym Sączu, która nie wykazała większych zastrzeżeń w realizacji przez gminę ustawy śmieciowej, poza oczywiście nieprzeprowadzonym przetargiem na wyłonienie firmy, która miałaby się zająć wywozem śmieci w naszej gminie Czorsztyn - mówi wójt Tadeusz Wach.

- Z raportu generalnie jestem zadowolony, bowiem ustawa zakłada segregację śmieci na poziomie minimum 10 procent, a w gminie przekroczyła ona 37 procent. Uważa wręcz, że gmina Czorsztyn powinna być stawiana za wzór w realizacji segregacji śmieci w Polsce, którą rozpoczęła na długo wcześniej od pojawienia się ustawy. Paradoksem jest to, że za działania w ochronie środowiska gmina niejednokrotnie była wyróżniana i nagradzana. Byłbym bardzo zdziwiony, gdyby na gminę nałożono karę finansową - mówi wójt.

Urząd Marszałkowski skierował zapytanie do Ministerstwa Środowiska o szerszą interpretację ustawy ze szczególnym uwzględnieniem zapisu o przetargach. Jak dotąd nie ma jeszcze żadnej odpowiedzi.

- Jest faktem, że nie przeprowadziliśmy przetargu, ale nie wynikało to z mojego zaniechania lub ominięcia prawa, ale z zagrożenia ciągłości trwania projektu, a zwłaszcza dofinansowania zakupu śmieciarki, ciągnika z przyczepą i 15 kontenerów. Przerwanie projektu z winy gminy skutkowałoby zwrotem pieniędzy wraz z niemałymi odsetkami. Na to sobie gmina nie może pozwolić. Same odsetki na dzień dzisiejszy wyniosłyby 250 tys. złotych. Wybrałem mniejsze zło, zrobiłem to świadomie ratując finanse gminy. Wolę otrzymać karę finansową za złamanie ustawy, niż przerwać realizację projektu – tłumaczy wójt Wach.

Tekst i zdjęcie Stanisław Zachwieja
Źródło Podhale24

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Partnerzy malopolskaonline.pl